Recenzja imprezy stołowej Warhammer 40,000 Sanctus Reach

Pin
Send
Share
Send

Nie boję się tego słowa, ze wszystkich komputerowych gier wideo, jakie widziałem, Sanctus Rich jest bliższe komputerowemu źródłowi pod względem formy i podobieństwa. W tym sensie, że prowadzisz scenariusz po scenariuszu, w którym ty i przeciwnik AI zbiegacie się czołowo spośród 1,5 ruin i 2 drzew i walczycie, aż do pierwszego błędu taktycznego lub odrzucenia na kostkach. Oczywiście wirtualnie. Warhammera 40,000 Sanctus Reach nawiedza ten sam problem, z którym każda transpozycja near-boardu rządzi innym, „szybkim” tempem gry komputerowej – jeśli nie jesteś fanem, szybko się nudzisz, szybko się męczysz.


Istotą gry stołowej jest to, że przyjeżdżasz, zbierasz, układasz, stoisz, rzucasz kostką, komunikujesz się, patrzysz na stoły itp. Mówiąc „rytm gry komputerowej” mam na myśli to, że gra wideo rzuca za ciebie kostkami i za kulisami, całej warstwy zasad gracz nie widzi przed oczami i jest to jakby nieistotne dla gry , istotne dla zrozumienia mechaniki. W rezultacie, jako konkretny produkt komputerowy, wychodzi trudna, obiektywnie trudna gra wideo, w której gracz musi najpierw nauczyć się wielu zasad i zrozumieć zawiłości mechaniki gier wideo, aby uzyskać optymalną „wydajność”.


I z potężnym jak na grę komputerową efektem losowości. Jest to jednak jeden z najwyżej jakościowych towarów w ukochanym świecie, oparty konkretnie na wierzeniach dotyczących stosunku do ducha, formy, wyglądu, do modelek – zarówno podopiecznych, jak i otoczenia. Co zabawne, nawet te same detale i niepozorne dla oka z zewnątrz ościeża w modelach, pieczołowicie przeniesione z modeli plastikowych, są nawet obserwowane. Sanctus Reach, podobnie jak podobne gry wojenne, jest produktem niszowym, ale świetnie sprawdza się w swojej własnej niszy.

Zostaw swój komentarz

Pin
Send
Share
Send