Opowieść o niespodziewanym spotkaniu i cichym nieznajomym PLAYERUNKNOWN'S BATTLEGROUNDS/PUBG.
Załadowanie mojej pierwszej gry zajmuje dużo czasu. Wchodzę do gry dopiero w momencie, gdy już lecę, wyskakując z samolotu. Zwykle obok mnie leci kilku takich samych facetów. Ale może to tylko oszustwo?
Tym razem koło mnie krążyło 9 takich ciał. Zanurkuj, zobaczyłem samochód. Przyszedł mi do głowy genialny pomysł, by zmiażdżyć tych wszystkich biedaków. Po wylądowaniu wsiadłem do samochodu. To był stary minivan, którym zwykle jeżdżą hipisi w filmach. Jest powolny, ale odporny na wstrząsy.
Jadąc bliżej miejsca przyszłego carmageddonu usłyszałem ryk drugiego silnika. Myśl albo wisiała, albo ktoś postanowił przejść obok. Myliłem się. Drugi samochód nie przejechał. Zaczęła też miażdżyć biednych ludzi. Nieznajomy i ja zmiażdżyliśmy afeka-sznikowa w dwóch samochodach.
Po zmiażdżeniu ostatniego utknąłem w rowie. Kierowca pobliskiego samochodu próbował mnie staranować. Ale zatrzymał się obok mnie po pierwszej próbie. Pewnie myśląc, że to bez sensu, a może przez to, że on też utknął w rowie obok mnie. Wysiadłem z samochodu obok jego samochodu. Próbowałem nawiązać kontakt używając języka niemego w grach wideo. Na przykład skakanie oznacza „jabłko”, a dwukrotne kucanie oznacza „jestem spokojny. Nie strzelaj do mnie”. Tak też zrobiłem, usiadłem kilka razy. Czekałem na jego reakcję.
Myślałem, że mnie nie rozumie. Byłam przygotowana, że pokaże mi jakieś oznaki agresji. Spojrzałem na niego, wiedział, że czekam na jakąś informację zwrotną od niego. Powoli wysiadł z samochodu. Spojrzał na mnie ponownie, po czym kilka razy usiadł. Tak, odpowiedział, choć z pewnym akcentem w języku niemych, ale kontakt został nawiązany.
Potem on i ja pobiegliśmy wzdłuż drogi, zostawiając nasze samochody. Uciekliśmy, może dlatego, że nie było do siebie zaufania. Kto pierwszy się zatrzyma, dostanie pięść. Może tak właśnie myśleliśmy razem, może myślałem, że to tylko ja. Ale moje myśli rozwiał dźwięk wystrzałów. Strzelali do nas.
Podczas biegu ktoś otworzył ogień do dwóch celów. Dość przewidywalne. Dwóch nieuzbrojonych ludzi biegnących drogą to dobry cel na strzelnicę. Mieliśmy szczęście, nie byliśmy nawet ranni, uciekliśmy. Dotarłszy do małych domków, obok których stał motocykl. Coś z nieufności i chęci rozstania się, a może dlatego, że byliśmy daleko od strefy, a czas uciekał, oboje wsiedliśmy na motocykl. Jednym z nich byli pasażerowie, drugim kierowca.
Jechaliśmy drogą, aż zatrzymaliśmy się przy osadzie typu miejskiego, której nazwy nie znam. Pobiegli do domu. Szukaliśmy wśród śmieci złota, które pomogłoby nam przetrwać. Znalazłem się wśród tych śmieci jako UMP. Czas uciekał i wszystko w domach zostało zbadane, nadszedł czas, aby wrócić do transportu i zmienić miejsce rozmieszczenia. Wkradła się myśl, żeby go zostawić i odejść. Ale po ponownym zastanowieniu postanowiłem poczekać.
Przyjechał około 30 sekund później. Wycelowałem w niego pistolet maszynowy, on wycelował we mnie strzelbę. Nadszedł moment, który może zniszczyć naszą kruchą przyjaźń, gdy tylko jedno z nas kliknie lewym przyciskiem myszy. Nic się nie stało. Oboje schowaliśmy broń za plecami i wsiedliśmy na motocykl. Wtedy zdałem sobie sprawę, że mogę mu zaufać.
Jechaliśmy drogą. Wiatr rozwiewał mi włosy i machałem bronią, raz w lewo, raz w prawo. Mój towarzysz i ja pognaliśmy do przodu. Ale jak zwykle nie mogło trwać długo. W końcu prędzej czy później jedno z nas musiało jeszcze zdradzić drugiego. W końcu w tej krwawej i okrutnej grze powinien przeżyć tylko jeden ocalały. W grze, w której nie możesz nikomu ufać. Ale udało nam się złamać te zasady, byliśmy jak Katniss i Peeta z Igrzysk śmierci.
Między nami była sielanka, ale prędzej czy później musiała się skończyć.
I wtedy stało się coś, czego nikt z nas się nie spodziewał. Zostaliśmy zdradzeni przez motocykl. Motocykle to najbardziej podstępna rzecz w grze. Nigdy nie wiesz na pewno, czy umrzesz, gdy spróbujesz na nim usiąść, czy po prostu potknie się o coś na drodze i przewróci? A może zdecyduje się na normalną pracę i zabierze Cię do punktu końcowego, którego potrzebujesz? Kto wie, te motocykle.
Umierając na drodze, umarłem z uśmiechem na twarzy. Cieszyłem się z tej śmierci. Żaden z nas nie musiał podejmować trudnego wyboru i strzelać do drugiego od tyłu. W ostatnich sekundach tej rundy myślałem o tym i miałem nadzieję, że on też jest zadowolony z takiego wyniku wydarzeń. Nigdy nie odezwaliśmy się do niego ani słowem.
Smutne jest to, że w kolejnych reinkarnacjach naszych awatarów szansa, że będziemy z nim w tej samej grze, jest bardzo niska. Nawet jeśli zostaniemy złapani w grę, szansa na spotkanie staje się jeszcze większa. Ale nawet po spotkaniu jedno z nas po prostu zabije drugiego, nigdy nie wiedząc, że to ten sam cichy nieznajomy.